Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 261 ]

66

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

A mi się wydaje, że wręcz przeciwnie. Dzieci z takich rodzin, muszą walczyć same o siebie i bywa tak, że mają naprawdę silne charaktery i świetnie sobie radzą w życiu, wszystko zależy od konkrentej sytuacji i konkretenj osoby.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Witam, również ja jestem DDA.
Mój ociec pił od kiedy tylko pamiętam. Awantury, strach, brak pieniędzy- wszystko, co miałam w domu. Miałam też moją mamę, która trwała w tym wszystkim ponad 25 lat. To mama wychowywała mnie i siostrę, to ona na nas zarabiała, bo ojciec mimo, że pracował, nie przynosił pieniędzy do domu. Co miesiąc znikał na kilka dni, wracał zupełnie pijany i już bez wypłaty. Awantury robił często i z byle powodu. Zdarzało się, ze bił mamę, albo siostrę, mnie nigdy, bo zawsze byłam najukochańszą córeczką. Kiedy ja byłam w pobliżu uspokajał się i awantura się kończyła, ale jako dziecko nie rozumiałam tego i uciekałam...
Od zawsze wiedziałam, że zachowanie ojca jest złe. A im starsza byłam tym bardziej to sobie uświadamiałam. Powtarzałam sobie, że ja będę miała inne życie, z daleka od tego wszystkiego... Tak sobie przyrzekłam...

Nie, nie udało się. Wpakowałam się w związek z człowiekiem mającym podobny problem do mojego ojca. Dopiero teraz widzę, że robił to samo, wtedy nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Widziałam problem, ale naiwnie sądziłam, że nie jest on aż tak duży: przecież on nie upija się codziennie, to tylko 2 piwa, przecież nic takiego, może skończyć, jeśli tylko będzie chciał...
Niewiele brakowało, a powieliłabym schemat mojej mamy. Tylko dzięki niej przejrzałam na oczy.

Potem zaczęłam chodzić na spotkania DDA. Bardzo mi to pomogło, zrozumiałam wiele rzeczy. Dopiero tam uświadomiono mi, że mam typowe cechy DDA: nieśmiałość, niskie poczucie własnej wartości, problem z okazywaniem uczuć. I wciąż za wiele od siebie oczekiwałam- brałam na siebie winę za to, że nie pomogłam mamie i siostrze, kiedy były bite, a mogłam to zrobić. Ale jako dziecko nie mogłam tego wiedzieć.

Po roku przestałam już chodzić na spotkania. Byłam przekonana, że zrozumiałam, że kolejny raz nie popełnię podobnego błędu. I fakt- brzydziłam się alkoholem. Nie potrafiłam znieść zapachu, nie potrafiłam patrzeć w oczy komuś, kto wypił. Więc mój kolejny mężczyzna również nie lubił alkoholu. Nie pił prawie wcale. Za to palił, i to nie tylko tytoń, ale dla mnie liczyło się to, że nie pije. Koniec kropka. I tym sposobem straciłam kolejne 2 lata życia- zanim zrozumiałam, że nie o alkoholizm chodzi, ale o nałóg. Co z tego, że mój w moim kolejnym związku nie było problemu z alkoholem, skoro było inne uzależnienie?

I znów świadomie/nieświadomie wróciłam do punktu wyjścia. Wiem, ze wciąż mam problem. Mimo, że rodzice rozwiedli się i mieszkają osobno a ojciec leczy się i od roku nie pije. Ja problem mam nadal, ale nadal też wierzę, że będę jeszcze żyła normalnie. Tak, jak zawsze chciałam.

Dzieci z rodzin patologicznych często więc powielają podobne schematy. I mam wrażenie, że im bardziej tego nie chcą, tym bardziej prawdopodobne, ze to zrobią zupełnie nieświadomie. To nie jest na szczęście reguła, ale zdarza się często. Nie wiem jakie jest "lekarstwo" i czy ono w ogóle istnieje, pomaga uświadomienie sobie wagi problemu. Trzeba dobrze poznać przeciwnika, zanim zacznie się z nim walczyć...

68

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Witam, również jestem DDA. Praktycznie mogę skopiować wypowiedzi innych ponieważ to także schemat mojego życia. Ojciec alkoholik od kiedy pamiętam, nieźle zniszczył mi psychikę, do tego stopnia że brzydzę się ludźmi pijącymi alkohol. To nieprawda że dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu do niej dążą. Podając swój przykład gdy poznaję osobę to najpierw patrzę czy pije alkohol albo pali papierosy. Później sprawdzam jak często pije albo pali, takie zboczenie. Mam straszne obrzydzenie do alkoholu mimo że sam raz na miesiąc wypiję piwo. Wiem że jestem potencjalnym alkoholikiem i dlatego wolę sam zapobiegać by sięgnąć po alkohol. Pozdrawiam wszystkich mających problemy w rodzinie z alkoholikami. Ludzie nie doceniają tego co mają...

69

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
NateVenus88 napisał/a:

Dzieci z rodzin patologicznych często więc powielają podobne schematy. I mam wrażenie, że im bardziej tego nie chcą, tym bardziej prawdopodobne, ze to zrobią zupełnie nieświadomie. To nie jest na szczęście reguła, ale zdarza się często. Nie wiem jakie jest "lekarstwo" i czy ono w ogóle istnieje, pomaga uświadomienie sobie wagi problemu. Trzeba dobrze poznać przeciwnika, zanim zacznie się z nim walczyć...

Witam. Właśnie - najczęściej rodzina patologiczna kojarzy się nam z alkoholizmem, ale przecież patologia, to nie tylko alkohol, to są różne dysfunkcje rodziny, nałogi czasem nawet miłość lub jej brak. I to prawda, często dzieci powielają schematy swoich rodziców. Świadomie, nieświadomie...., jednak tak się dzieje. Często kopiujemy nasze relacje z rodzicami w późniejszych związkach. Jeśli mamy jakieś bolesne przeżycia z dzieciństwa, podświadomie stwarzamy takie sytuacje w przyszłości po to, by je pokonać, by w końcu stawić im czoła. Są to sytuacje, z którymi w dzieciństwie nie dawaliśmy sobie rady, dlatego w dorosłym życiu podejmujemy z tym "walkę". Dzieci, które wychowywały się np. bez jednego z rodziców, bądź nie zaznały miłości rodzica, na którym mu zależało, bardzo często "kochają podwójnie" swego partnera, wręcz szukają takiego. Właśnie po to, aby otrzymać czyjąś miłość i uznanie.

70

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Ja jestem chlopakien który ma 20lat wychowalem sie w rodzinie patologicznej w obecnej chwili próbuje od niej uciec wyprowadzić sie niestety jesli chodzi o alkohol i bijatyki w moim domu byly one częstym widokiem tak samo ja chlalem od 14 lub 15 roku zycia aż do tego roku 2016 nie pije nie pale chciałbym założyć rodzinę ale czuje ze nie potrafię jestem emocjonalnym niedorozwojem.. Chciałbym miec normalne spokojne życie alkoholowi powiedziec na dobre zegnaj z mojego zycia ale boje sie ze patologia jaka była w moim domu od kiedy pamiętam calutki okres dzieciństwa odkąd sie urodzilem boje sie ze to mnie zmienilo obecnie chodzę do psycholog i psychiatry staram sie wyjść z tego dolka ale jest cholernie ciężko..

71

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Mam koleżankę prokuratora. Rozmawiała onegdaj z panem-recydywistą-złodziejem, drobnym rzezimieszkiem który był w dodatku alkoholikiem. Kobieta ma dobre serce i pyta się go, czy nie próbował innego życia dla swojej rodziny - poszedłby na odwyk, a potem żyłby bez alkoholu dla swoich dzieci, pomoc społeczna im pomoże, on poszuka pracy itd... On na nią patrzy i mówi, że on był na odwyku, ale to bzdura, bo jak to potem żyć i nie wypić chociażby piwa codziennie. Pani prokurator mówi mu, że no da się tak żyć, bez alkoholu na co dzień (i od święta też). Na to on zdumiony pyta "a kto tak żyje", na co koleżanka mówi - np. mój ojciec, mój mąż, nie piją alkoholu na co dzień, czasem przy jakiejś uroczystości lampkę wina, drinka czy wódkę (w zależności od okoliczności), ale generalnie nie upijają się codziennie, a nawet nie raz na tydzień. Na co pan patrzy na nią z przerażeniem "PANI PROKURATOR WYCHOWAŁA SIĘ W PATOLOGICZNEJ RODZINIE" (sic).
On nie znał innego życia. Mój dziadek (ojciec ojca) miał problem z alkoholem i dwóch jego synów ma skrajnie różne podejście do picia - mój ojciec pije bardzo mało i bardzo rzadko - powiedziałabym, że jest praktycznie abstynentem, podczas gdy jego brat popadł w alkoholizm w wieku dwudziestu kilku lat. Pamiętam z jaką lubością stryj mi opowiadał jak to na 18 urodziny dziadek go pierwszy raz wziął z sobą do knajpy na wódkę. Ojciec poszedł do szkoły wojskowej, zmienił środowisko, wyjechał ze swojej miejscowości, miał kobietę o mocnej konstrukcji, która nie pozwalała na picie i jakoś "wyszedł" z patologii. Wujek niestety w domu rodzinnym się degenerował, miał też słabszą wolę niż ojciec.... Wydaje mi się, że niestety jednak dominuje sytuacja jak z moim wujem - następne pokolenie powiela model znany z rodzinnego domu. Ja sama przetrenowałam pewien "model" relacji. Moja babcia i matka okropnie się kłóciły i mi jako dziecku wydawało się, że tak jest, że matka się ciągle kłóci z córką. Pamiętam jak dziś, że myślałam, że to bez sensu, ze kocham mamę i nie chcę się z nią kłócić, ale pamiętam że wtedy myślałam, że takie są relacje dorosła córka i jej matka, bo takie znałam z rodzinnego domu...

72

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Cieszę się, że ten wątek został reaktywowany smile
I liczę na kontynuację dyskusji.

Niestety nie ma tak , że złe wychowanie nie pozostawia śladów. Pozostawia i to zawsze. w dzieciństwie mózg ludzki sie uczy, rozwija i to czego wówczas doświadczy jest jego potencjałem, tylko z tego może czerpać. Gdyby ktoś przez wiele lat chodził z dłońmi szczelnie owiniętymi bandażem i potem je nagle rozwinął , to raczej nie byłby w stanie rozprostować palców i normalnie ich używać tylko dlatego, że je własnie uwolnił. Podobnie mózg przez lata karmiony pewnym typem pożywienia nie jest w stanie funkcjonować normalnie tylko dlatego że jego właściciel stał sie dorosły i teoretycznie wolny. Mózg można jednak oduczyć jednego sposobu myślenia i nauczyć następnego. Trzeba jednak wykonać duża prace własną w tym kierunku, trzeba siebie leczyć.

Ja jestem osobą po terapii dla osób współuzależnionych i u kresu terapii indywidualnej. I powiem tak - nie tylko da się normalnie żyć po patologicznym wychowaniu, można wręcz z tego czerpać smile Jestem na etapie dostrzegania dobrodziejstw takiego stanu rzeczy. Nie, nie pomyliłam się smile Traumatyczne dzieciństwo bardzo wiele mi dało. Po pierwsze jestem niebywale silna i odważna, nie boje sie życia, problemów, konfrontacji. Po drugie w dzieciństwie, aby przetrwać musiałam wytworzyć sobie pewne mechanizmy ochronne, które po lekkiej obróbce sa mi obecnie niesamowicie przydatne. Potrafię więc doskonale chronić siebie w relacji i opiekować się sobą oraz mam zdolność czytania miedzy wierszami, wyczuwania ludzkich nastrojów , zamiarów, odczuć....no znam sie na ludziach mówiąc kolokwialnie. Patologiczne dzieciństwo mnie ukształtowało i doprowadziło do miejsca w którym teraz jestem. Odbieram siebie jako człowieka dobrego i mądrego i nie odcinam się od traumatycznej przeszłości, ale z niej czerpię . 

Wybaczcie, że pisze bez fałszywej skromności (z niej tez się wyleczyłam), ale dużo kosztowało mnie dojście do tego etapu i  mam nadzieję, że moja historia stanie się nadzieją dla wszystkich, którzy myślą, że  przez ojca alkoholika muszą sie stoczyć. Nie muszą. Jest wiele wspaniałych rozwiązań dróg i wyborów. A życie jest cudem

73

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Hej,
Także pochodzę z rodziny, gdzie ojciec pije. Jak na razie wszyscy razem mieszkamy. Dzieciństwo było najgorsze, jednak teraz unikam go zlewam sprawę. Po prostu mam to w nosie co robi po pijaku. Jeśli chodzi o związki , rzeczywiście każdy miał problem z alkoholem. Nie wiem dlaczego ,ale potraktowałam to jako nic złego. Jedyny związek miałam z dobrym, rozsądnym chłopakiem. Co stwierdziłam ? Że jest nudny i  go zostawiłam. Jestem świadoma problemu ,ale jednak wybieram tych co lubią alkohol. Cały czas powtarzam sobie ,że znajdę sobie spokojnego bez nałogów faceta,ale jak na razie mi się nie udało. Dlaczego? Ojca mimo wszystko szanuję jako ojca. Były takie monety ,że w dzieciństwie było ok. Wspólne gry zabawy itp. Chodź pił alkohol awanturował się ja nadal uważam ,że mimo wszystko należy mu się szacunek za chleb itp.  Mój tok myślenia jest normalny ?

74

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:

Cieszę się, że ten wątek został reaktywowany smile
I liczę na kontynuację dyskusji.

Niestety nie ma tak , że złe wychowanie nie pozostawia śladów. Pozostawia i to zawsze. w dzieciństwie mózg ludzki sie uczy, rozwija i to czego wówczas doświadczy jest jego potencjałem, tylko z tego może czerpać. Gdyby ktoś przez wiele lat chodził z dłońmi szczelnie owiniętymi bandażem i potem je nagle rozwinął , to raczej nie byłby w stanie rozprostować palców i normalnie ich używać tylko dlatego, że je własnie uwolnił. Podobnie mózg przez lata karmiony pewnym typem pożywienia nie jest w stanie funkcjonować normalnie tylko dlatego że jego właściciel stał sie dorosły i teoretycznie wolny. Mózg można jednak oduczyć jednego sposobu myślenia i nauczyć następnego. Trzeba jednak wykonać duża prace własną w tym kierunku, trzeba siebie leczyć.

Ja jestem osobą po terapii dla osób współuzależnionych i u kresu terapii indywidualnej. I powiem tak - nie tylko da się normalnie żyć po patologicznym wychowaniu, można wręcz z tego czerpać smile Jestem na etapie dostrzegania dobrodziejstw takiego stanu rzeczy. Nie, nie pomyliłam się smile Traumatyczne dzieciństwo bardzo wiele mi dało. Po pierwsze jestem niebywale silna i odważna, nie boje sie życia, problemów, konfrontacji. Po drugie w dzieciństwie, aby przetrwać musiałam wytworzyć sobie pewne mechanizmy ochronne, które po lekkiej obróbce sa mi obecnie niesamowicie przydatne. Potrafię więc doskonale chronić siebie w relacji i opiekować się sobą oraz mam zdolność czytania miedzy wierszami, wyczuwania ludzkich nastrojów , zamiarów, odczuć....no znam sie na ludziach mówiąc kolokwialnie. Patologiczne dzieciństwo mnie ukształtowało i doprowadziło do miejsca w którym teraz jestem. Odbieram siebie jako człowieka dobrego i mądrego i nie odcinam się od traumatycznej przeszłości, ale z niej czerpię . 

Wybaczcie, że pisze bez fałszywej skromności (z niej tez się wyleczyłam), ale dużo kosztowało mnie dojście do tego etapu i  mam nadzieję, że moja historia stanie się nadzieją dla wszystkich, którzy myślą, że  przez ojca alkoholika muszą sie stoczyć. Nie muszą. Jest wiele wspaniałych rozwiązań dróg i wyborów. A życie jest cudem

Piszez telefonu takze dlugie to nie będzie smile

Wierzysz w cuda?, rozumiem ze wiesz ile wysiłku emocjonalnego, kosztuje zmiana schematów, zmiana postrzegania, ze tak naprawde to jest nie kończący sie proces, osiagamy jakis stan i trzeba go pielęgnować, bo ja nie odwiedzany ogrod zarasta chwastami

Jaki ból i opór towarzyszy, zmianie ładunków z plusa na minus i odwrotnie, jak wielu ludzi woli wybrać stara latwiejsza/bezpieczniejsza w ich mniemaniu drogę,

Jedno jest piękne ze wszystko dostajemy takie jak ma byc, tylko używać nie umiemy, nasze slabosci staja sie naszymi najmocniejszymi argumentami,

Najwiekszy koszt tych zmian to nasz ból zmian smile


Trzeba tez uważać smile aby ze skrajności w skrajność nie wpaść

Mam wglad w dwa odmienne bieguny dysfunkcji, zdziwilabys sie co moze nie alkoholik z rodzina zrobic, w ramach matczynej nadopieki

Mowi sie o optymizmie i pesymizmie, po srodku jest realizm smile

75

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
vinnga napisał/a:

Niektórym się udaje, Smolka. Myślę, że kluczem do sukcesu jest uświadomienie sobie problemu, niektórym pomaga zwykłe postanowienie, że nie będą tacy, jak ich rodzice. Niestety ja znam wiele, bardzo wiele rodzin będących przykładem na przekazywanie schematu. I bardzo niewiele przypadków, kiedy łańcuch udało się przerwać.

Zgadza sie czasami sie udaje.  Jednak gdy rodzie pija dziecko wpada w zle towarzystwo, towarzystwo staje sie wzorem do nasladowania i ten wzor jest kontynuowany bo innego nie znaja. Wychodza na prosta tylko gdy ktos zaimponuje im bardziej swojim wzorcem i przekona iz cale dotychczasowe podejscie do zycie bylo blend. A to nie late.

76

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

A jak to jest z dziecmi wychowanymi przez jednego rodzica np. po rozwodzie?

77

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

To co zrobić ,aby rezygnować z tych schematów ? Jak szukać normalnych relacji jeśli się nie wie kto jest w miarę normalny ?

78 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-05-24 10:52:45)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

To co zrobić ,aby rezygnować z tych schematów ? Jak szukać normalnych relacji jeśli się nie wie kto jest w miarę normalny ?

skąd pewność że relacja z "normalnym/zdrowym" rzekomo osobnikiem wpłynąć może pozytywnie na mnie

jeśli sam mam problem z dostrzeganiem, zdając się na kogoś, dalej jestem "ślepy"

na chwilę obecną sądzę, że rezygnacja to budowa dobrej relacji za samym sobą

traktuje schemat jako uproszczenie, uproszczenia z założenia maja nam służyć

budujemy wielką sieć uproszczeń, i siadamy na tylnej części ciała, w spokoju, zadumie

problem pojawia się w momencie jak nie potrafimy wyjść poza myśl że zmiana schematu może być korzystna, przywiązujemy się do swojego wyrobionego, potwierdzonego n-próbami doświadczenia

rezygnacja ze schematów, to w bardzo dużym uproszczeniu dla mnie

to po prostu rezygnacja big_smile

"domy nie są po to żeby w nich mieszkać, tylko się z nich wyprowadzać"


ciągła praca, i dążenie do czegoś, jednak ze świadomością że to nie jest koniec podróży, gotowość do pozbycia się czegoś, skonfrontowania z rzeczywistością



na przykładzie mogę

jak mam "nawigację" i jeżdzę tylko na nawigacji, nie aktualizując jej od czasu do czasu, to mogę się spotkać z sytuacją, że jadę np drogą, pod prąd big_smile
problem dla mnie w tym, że ja może za aktualizacją i byłem, tylko żeby ktoś za mnie to zrobił,

dziś czuję to w sensie że ja, jadąc aktualizuje to na bieżąco, czasem wpadam na jednokierunkową pod prąd, jednak dziś nie twierdzę że wszyscy jadą źle, tylko ja dobrze wink

to tak jak na drodze, trzeba być uważnym, i patrzeć na znaki, wiele osób już tą drogą się porusza, poza tym ja bardzo lubiłem szybką jazdę, od punktu A do punktu B, znać drogę i pędzić, liczył się szybki efekt big_smile

jak to mi jedna koleżanka z tego forum napisała, żeby zacząć przyglądać się "krajobrazowi" podczas podróży

pokrętne być może w odbiorze co piszę, sądzę że przykłady jak najbardziej wyobraźnie pobudzają do działania :d


jednych pobudza do zmian, muzyka, innych jakaś pasja, innych bycie między ludźmi, sposób jest wiele, są różnej maści poradniki, terapie, grupy samopomocowe,

chodź sprowadza się to chyba do wyjścia z "izolacji" jak kolwiek to zabrzmi tongue



pozdr

79

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Ktoś coś jeszcze doradzi poradzi ? Ja wybić się z takiej rodziny ?

80

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Ktoś coś jeszcze doradzi poradzi ? Ja wybić się z takiej rodziny ?

Terapia :-) Działa cuda, naprawdę.

Jak się wybić? Wyprowadzić się i zacząć żyć na własny rachunek. Zobojętnieć na patologię. Zaakceptować, że ona jest i będzie.
A Ty, mimo jej obecności, możesz być ''poza'' nią, żyć normalnie, mieć normalny związek. Terapia pomoże.

81 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-05-24 11:38:41)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Ktoś coś jeszcze doradzi poradzi ? Ja wybić się z takiej rodziny ?

i najważniejsze dla mnie osobiście

nastawienie i oczekiwania

nie musieć, tylko chcieć, i nie kręcić sobie "cudów na kiju"

wszystko działa, jeśli my "działamy" big_smile

jeśli nie chce przyjąć "pomocy" żadna jej forma do mnie nie dotrze, w sumie po to jest druga osoba(np terapeuta), żeby było łatwiej

82

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Za rok bronię inż. po tej obronię chcę się wyprowadzić. Wiem ,że to będzie mega trudne , odciąć się od patologii i zmienić schematy postępowania.

83

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Wierzysz w cuda?

tak, wierzę, ale nie cudach mówię powyżej

rozumiem ze wiesz ile wysiłku emocjonalnego, kosztuje zmiana schematów, zmiana postrzegania, ze tak naprawde to jest nie kończący sie proces

dobrze rozumiesz smile wiem to doskonale z autopsji

, osiagamy jakis stan i trzeba go pielęgnować, bo ja nie odwiedzany ogrod zarasta chwastami

Każdy ogród zarasta chwastami jesli go nie pielęgnujemy, nawet ten pełen najpiękniejszych róż, który otrzymują dzieci kochających i zaangażowanych rodziców. Możemy coś dostać , ale aby tu otrzymać potrzebna jest praca, bez niej nie ma nic

Jaki ból i opór towarzyszy, zmianie ładunków z plusa na minus i odwrotnie,

przyglądam się mu teraz już z dystansu i wiem , że nic w moim życiu nie było tak twórcze, kreatywne i pobudzające do rozwoju jak ten ból właśnie

jak wielu ludzi woli wybrać stara latwiejsza/bezpieczniejsza w ich mniemaniu drogę,

wielu , to prawda

nasze slabosci staja sie naszymi najmocniejszymi argumentami,

dokładnie smile

Najwiekszy koszt tych zmian to nasz ból zmian smile

to nie jest koszt, to jest szansa. wystarczy to przewartościować

84

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

To co zrobić ,aby rezygnować z tych schematów ? Jak szukać normalnych relacji jeśli się nie wie kto jest w miarę normalny ?

Nie szukać relacji póki ni odbuduje się siebie. Najważniejsza relacja to jest ta , którą tworzymy sami ze sobą. Od niej trzeba zacząć, ją uzdrowić.

CO do schematów...należy nauczyć mózg nowego sposobu myślenia, przestawić go na inne tory. Terapia jest tu moja jedyną odpowiedzią ... że bywa długa i bolesna... jak już pisałam wyżej - to jest kwestia przewartościowania pewnych rzeczy. Ból nie jest niczym złym ani destrukcyjnym. Życie w poczuciu winy, krzywdy i nieustannego zagrożenia jest dużo gorsze niż zmiana sposobu myślenia. Mózg to jest mięsień, hula tak jak jest wyćwiczony. Wszystko można zmienić i odkręcić, ale trzeba siebie leczyć, trzeba nad sobą pracować.

85

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:

Najwiekszy koszt tych zmian to nasz ból zmian smile

to nie jest koszt, to jest szansa. wystarczy to przewartościować

Kwestia rozumienia słowa koszt smile

Opierając się na systemie ogolnie panujacych wartości/na starym systemie wartości

"coś za coś" czyli koszt nie adekwatny do zysków, nie widać zysków,albo zyski sa nie adekwatne do oczekiwań

Odmieniać to można od lewa do prawa, i prawa lewa, kwestia zabawy słownej

Dla mnie koszt to inwestycja, nie wydatek,ujma, strata,

Kwestia albo przedefiniowania wartości albo definicji, wychodzi na dobre przy dobrej realizacji tego czynu

smile

86

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Kto gdzie znajdę dobre terapie dla siebie ? Kto może mi w tym pomóc ?

87

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Kto gdzie znajdę dobre terapie dla siebie ? Kto może mi w tym pomóc ?

Dobra terapia jest wtedy gdy sie w nią zaangażujesz, gdy nastawisz sie na pracę własną, a nie na pomysłowość terapeuty. Wszystko zależy od twojej determinacji. Ty jesteś autorką i terapii i jej efektu końcowego.

Pomóc może ci wizyta w ośodku leczenia uzależnień. Ty pewnie nie pijesz, ale nałóg ojca i tak ma na ciebie ogromny wpływ. W miejscach takich pomagają również rodzinom alkoholików.

Amethis - kwestia rozumienia słów i nadawania im wartości tudzież określonego ładunku emocjonalnego

Ból nie jest ani stratą ani inwestycją, jest sygnałem, informacją. Czy ból fizyczny sam w sobie jest zły i destrukcyjny? Nie! wręcz przeciwnie - jest  ostrzeżeniem, sygnałem, że dzieję się coś złego. informuje o chorobie i zwraca na nią uwagę. Gdyby nie istniał umieralibyśmy na zapalenie wyrostka robaczkowego. W sytuacji bólu fizycznego mamy dwie możliwości - wziąć paracetamol i na kilka godzin o nim zapomnieć, albo poznać jego przyczynę i ją leczyć. Podobnie jest w  przypadku szeroko pojętego "bólu duszy". To też jest jakaś informacja, sygnał, ostrzeżenie i też mamy dwa wyjścia - lek przeciwbólowy, czyli np ucieczka w alkohol, albo poznanie przyczyny bólu i jej leczenie.

w terapii bazującej na EMDR klient otrzymuje informację, że bezpośrednio po sesji może przez kilka dni odczuwać znaczne przygnębienie i dyskomfort psychiczny, gdyż podczas takich spotkań budzi sie wspomnienia i  ożywia demony. Ten ból jest jednak absolutnie do zniesienia i nie przeszkadza normalnie funkcjonować. Dlaczego? Bo wystarczy, że znamy  przyczynę bólu, a wówczas onlprzestaje nas przerażać i paraliżować. Strach przed cierpieniem jest dużo gorszy niż samo cierpienie. Podobnie jest z nieświadomością jego źródeł. To jest najgorsze, nie sam ból

88 Ostatnio edytowany przez meinekleine (2016-05-26 11:04:14)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Znalazłam taki ośrodek w mojej okolicy i chcę się tam wybrać. Mam nadzieję,że coś mi pomoże i nie będę szukać facetów z nałogami. Boje się,że jeszcze gorzej na mnie taka terapia zadziała. Szczerze mówiąc pogubiłam się w swoim toku myślenia czego chcę itp. Mój mózg działa tak,że niby nie chcę faceta z patologii,ale jednak takiego wybieram i myślę ,że to jest ok. Pierwszy facet miał ojca alkoholika 2 facet był normalny,ale nie był we mnie zakochany i mi coś nie pasowało. Następny miał problemy z alkoholem, narkotykami, papierosami. Ostatni miał problem z nerwami i alkoholem. Gdzie ja mam szukać normalnych czemu takich wybieram. Boję się kto będzie kolejny. Najlepsze jest to ,że ja to widzę i szybko rezygnuje z takich znajomości.

89

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Znalazłam taki ośrodek w mojej okolicy i chcę się tam wybrać. Mam nadzieję,że coś mi pomoże i nie będę szukać facetów z nałogami. Boje się,że jeszcze gorzej na mnie taka terapia zadziała. Szczerze mówiąc pogubiłam się w swoim toku myślenia czego chcę itp. Mój mózg działa tak,że niby nie chcę faceta z patologii,ale jednak takiego wybieram i myślę ,że to jest ok. Pierwszy facet miał ojca alkoholika 2 facet był normalny,ale nie był we mnie zakochany i mi coś nie pasowało. Następny miał problemy z alkoholem, narkotykami, papierosami. Ostatni miał problem z nerwami i alkoholem. Gdzie ja mam szukać normalnych czemu takich wybieram. Boję się kto będzie kolejny. Najlepsze jest to ,że ja to widzę i szybko rezygnuje z takich znajomości.

Za bardzo skupiasz się na przyszłym/ewentualnym facecie i jego poszukiwaniach. Jest to zrozumiałe, gdyż po dzieciństwie pozbawionym emocjonalnej bliskości i zaangażowania lgniesz do zdrowej i bezpiecznej relacji z drugim człowiekiem. Tylko że na razie sama zdrowa nie jesteś więc szanse maleją.... Ja proponuję - na ten moment zaniechaj poszukiwań i skup się na sobie i swoim zdrowieniu oraz rozwoju. Będziesz miała sporo pracy w tej materii wink 

dobry związek, to związek dla czystej przyjemności bycia razem i pełen akceptacji siebie nawzajem. Naprawdę nie ma potrzeby, aby partner uzupełniał nasze osobiste deficyty. Odbuduj siebie, stań na nogach, a zobaczysz o czym mówię.

90

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:
meinekleine napisał/a:

Znalazłam taki ośrodek w mojej okolicy i chcę się tam wybrać. Mam nadzieję,że coś mi pomoże i nie będę szukać facetów z nałogami. Boje się,że jeszcze gorzej na mnie taka terapia zadziała. Szczerze mówiąc pogubiłam się w swoim toku myślenia czego chcę itp. Mój mózg działa tak,że niby nie chcę faceta z patologii,ale jednak takiego wybieram i myślę ,że to jest ok. Pierwszy facet miał ojca alkoholika 2 facet był normalny,ale nie był we mnie zakochany i mi coś nie pasowało. Następny miał problemy z alkoholem, narkotykami, papierosami. Ostatni miał problem z nerwami i alkoholem. Gdzie ja mam szukać normalnych czemu takich wybieram. Boję się kto będzie kolejny. Najlepsze jest to ,że ja to widzę i szybko rezygnuje z takich znajomości.

Za bardzo skupiasz się na przyszłym/ewentualnym facecie i jego poszukiwaniach. Jest to zrozumiałe, gdyż po dzieciństwie pozbawionym emocjonalnej bliskości i zaangażowania lgniesz do zdrowej i bezpiecznej relacji z drugim człowiekiem. Tylko że na razie sama zdrowa nie jesteś więc szanse maleją.... Ja proponuję - na ten moment zaniechaj poszukiwań i skup się na sobie i swoim zdrowieniu oraz rozwoju. Będziesz miała sporo pracy w tej materii wink 

dobry związek, to związek dla czystej przyjemności bycia razem i pełen akceptacji siebie nawzajem. Naprawdę nie ma potrzeby, aby partner uzupełniał nasze osobiste deficyty. Odbuduj siebie, stań na nogach, a zobaczysz o czym mówię.

Bardzo mocno się skupiam. Skąd mam wiedzieć co to jest zdrowa relacja ? Terapia w tym pomaga ? Bardzo mi zależy na zdrowej relacji. Boję się niekiedy kogoś mądrzejszego,że zauważy jaka jestem dziwna i odejdzie.

91

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Albo też odnoszę wrażenie ,że odpycham swoim zachowaniem tych normalnych facetów. Najważniejszą cechą dla mnie jest ,aby był spokojny.

92

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
meinekleine napisał/a:

Znalazłam taki ośrodek w mojej okolicy i chcę się tam wybrać. Mam nadzieję,że coś mi pomoże i nie będę szukać facetów z nałogami. Boje się,że jeszcze gorzej na mnie taka terapia zadziała. Szczerze mówiąc pogubiłam się w swoim toku myślenia czego chcę itp. Mój mózg działa tak,że niby nie chcę faceta z patologii,ale jednak takiego wybieram i myślę ,że to jest ok. Pierwszy facet miał ojca alkoholika 2 facet był normalny,ale nie był we mnie zakochany i mi coś nie pasowało. Następny miał problemy z alkoholem, narkotykami, papierosami. Ostatni miał problem z nerwami i alkoholem. Gdzie ja mam szukać normalnych czemu takich wybieram. Boję się kto będzie kolejny. Najlepsze jest to ,że ja to widzę i szybko rezygnuje z takich znajomości.

Za bardzo skupiasz się na przyszłym/ewentualnym facecie i jego poszukiwaniach. Jest to zrozumiałe, gdyż po dzieciństwie pozbawionym emocjonalnej bliskości i zaangażowania lgniesz do zdrowej i bezpiecznej relacji z drugim człowiekiem. Tylko że na razie sama zdrowa nie jesteś więc szanse maleją.... Ja proponuję - na ten moment zaniechaj poszukiwań i skup się na sobie i swoim zdrowieniu oraz rozwoju. Będziesz miała sporo pracy w tej materii wink 

dobry związek, to związek dla czystej przyjemności bycia razem i pełen akceptacji siebie nawzajem. Naprawdę nie ma potrzeby, aby partner uzupełniał nasze osobiste deficyty. Odbuduj siebie, stań na nogach, a zobaczysz o czym mówię.

Bardzo mocno się skupiam. Skąd mam wiedzieć co to jest zdrowa relacja ? Terapia w tym pomaga ? Bardzo mi zależy na zdrowej relacji. Boję się niekiedy kogoś mądrzejszego,że zauważy jaka jestem dziwna i odejdzie.

Tak, terapia w tym pomaga między innymi.

Zdrowa relacja to jest taka, którą tworzą zdrowi ludzie. Ty na razie nie jesteś na nią gotowa. własnie ty, a nie twój potencjalny partner. Pomyśl tak - jak jesteś przeziębiona to zostajesz w domu , leżysz i unikasz kontaktów z ludźmi, aby ich nie zarażać, tak? możesz też wziąć dwa ibuprofeny i udawać , że nic ci nie jest, spotkać sie z przyjacielem oraz liczyć na to , że nie zauważy twojego prawdziwego stanu. Pewnie i nie zauważy, ale czy to znaczy, że się nie zarazi? no nie... Jak sie dobrze postarasz to ukryjesz przed facetem również swoją prawdziwą twarz...Nie zorientuje się, ale i tak się zarazi. Ty wchodząc w związek nawet ze zdrowym człowiekiem jesteś teraz czynnikiem chorobotwórczym i co z tego , że on jest ok, skoro związek i tak się nie uda ze względu na twoje deficyty.
wyobraź sobie, że chcesz leczyć ludzi, ale nie jesteś lekarze. możesz sfałszować dyplom , przejść pozytywnie rozmowę kwalifikacyjną i rozpocząć pracę... Jak myślisz - kiedy twoja mistyfikacja wyjdzie na jaw? Ja obstawiam, że pierwszego dnia .... w związkach jest podobnie. Zasłona dymna w końcu znika a maski spadają z wielkim hukiem. wbrew pozorom bardzo szybko okazuje się kto jest kim. Praca nad sobą i uleczenie siebie sprawi , że wcale nie będziesz chciała ukrywać tego kim naprawdę jesteś. wręcz przeciwnie - będziesz sie tym chwalić smile

93

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

No dobrze. Mam nadzieję,że w poradni trafię na odpowiednich specjalistów. Że w końcu w przyszłości uda mi się stworzyć zdrową relację. I nie będę się obawiać,że ktoś może być nerwowy i mieć problemy z alkoholem.

94

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

To czemu w takim razie odpycham normalnych zdrowych w relacjach facetów?

95 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-05-26 13:44:14)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:
meinekleine napisał/a:

Kto gdzie znajdę dobre terapie dla siebie ? Kto może mi w tym pomóc ?

Dobra terapia jest wtedy gdy sie w nią zaangażujesz, gdy nastawisz sie na pracę własną, a nie na pomysłowość terapeuty. Wszystko zależy od twojej determinacji. Ty jesteś autorką i terapii i jej efektu końcowego.

Pomóc może ci wizyta w ośodku leczenia uzależnień. Ty pewnie nie pijesz, ale nałóg ojca i tak ma na ciebie ogromny wpływ. W miejscach takich pomagają również rodzinom alkoholików.

Amethis - kwestia rozumienia słów i nadawania im wartości tudzież określonego ładunku emocjonalnego

Ból nie jest ani stratą ani inwestycją, jest sygnałem, informacją. Czy ból fizyczny sam w sobie jest zły i destrukcyjny? Nie! wręcz przeciwnie - jest  ostrzeżeniem, sygnałem, że dzieję się coś złego. informuje o chorobie i zwraca na nią uwagę. Gdyby nie istniał umieralibyśmy na zapalenie wyrostka robaczkowego. W sytuacji bólu fizycznego mamy dwie możliwości - wziąć paracetamol i na kilka godzin o nim zapomnieć, albo poznać jego przyczynę i ją leczyć. Podobnie jest w  przypadku szeroko pojętego "bólu duszy". To też jest jakaś informacja, sygnał, ostrzeżenie i też mamy dwa wyjścia - lek przeciwbólowy, czyli np ucieczka w alkohol, albo poznanie przyczyny bólu i jej leczenie.

w terapii bazującej na EMDR klient otrzymuje informację, że bezpośrednio po sesji może przez kilka dni odczuwać znaczne przygnębienie i dyskomfort psychiczny, gdyż podczas takich spotkań budzi sie wspomnienia i  ożywia demony. Ten ból jest jednak absolutnie do zniesienia i nie przeszkadza normalnie funkcjonować. Dlaczego? Bo wystarczy, że znamy  przyczynę bólu, a wówczas onlprzestaje nas przerażać i paraliżować. Strach przed cierpieniem jest dużo gorszy niż samo cierpienie. Podobnie jest z nieświadomością jego źródeł. To jest najgorsze, nie sam ból

Mowimy o tym samym smile tylko dwie różne parafie smile

Gdyby tylko wystarczyła znajomość przyczyny bólu, sądzę że te wszystkie sprawy substancji uzalezniajacych, byly by do 100 procentowego rozwiązania, natomiast jakies tam szemrane statystyki sa bardzo kiepskie

Ja na terapię żadną nie uczeszczam, czasem spotykqm sie z terapeuta rzeklbym w sensie weryfikacji tego co robię

Ból dla.mnie jest inwestycją i znakiem i czym tam jeszcze chcemy, nie traktuję bólu czy fizycznego czy emocjonalnego jako cos złe, sygnal jak najbardziej smile

starym tokiem myślenia przeciez unikalem "bólu" co pchalo mni3 do alko, do roznych konwulsywnych zachowań i czynnosci, z cala plejada mykow na osiagniecie celu, ambitna bestia ze mnie smile

W pewnym sensie trwanie w bólu to inwestycja smile przesuwanie gratyfikacji,
nie chodzi mi o trwanie z bolem palca, zamiast isc do lekarza smile

Terapeuta ostatnio rzekl ze techniki behawioralno-poznawcze mam opanowane konkretnie smile sek w tym ze ja wykorzystywalem to w zlym, jak to nie ktorzy mowia, niezboznym celu smile

Wszyscy jesteśmy uzależnieni od myślenia smile tak naprawdę

96

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
Amethis napisał/a:

Gdyby tylko wystarczyła znajomość przyczyny bólu, sądzę że te wszystkie sprawy substancji uzalezniajacych, byly by do 100 procentowego rozwiązania, natomiast jakies tam szemrane statystyki sa bardzo kiepskie

Znajomość przyczyny bólu to nie jest "gdyby tylko", to jest "aż tyle". Substancje uzależniające, to jest lek przeciwbólowy, droga na skróty, dlatego łatwiej ją wybrać. Można doznać szybkiej ulgi choć na chwilę. to jest ucieczka przed bólem, a nie przyglądanie się cierpieniu . znalezienie przyczyny problemu rozwiązuje problem, tylko że to jest droga długa i niełatwa dlatego też nieatrakcyjna  dla wielu osób. Po prostu są i tacy, którzy wolą iść na skróty. dlatego rozwiązanie pewne i sprawdzone nie daje stuprocentowej skuteczności.
Jesteś facetem więc bólu porodowego nie poznasz, ale mimo wszystko uwierz mi na słowo - tylko świadomość faktu, że jest on niezbędny, konieczny, życiodajny i piękny w swoim okrucieństwie, sprawia, że jesteśmy w stanie go znosić i nie umieramy od niego. żaden ból nie jest nie do zniesienia, jeśli wiemy skąd pochodzi i mamy chociaż pomysł na to dokąd może nas zaprowadzić.

97

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

To czemu w takim razie odpycham normalnych zdrowych w relacjach facetów?

Bo nie każdy daje się nabrać?

a tak w ogóle to skąd wiesz, że są oni normalni i zdrowi? ty tez przecież sprawiasz takie wrażenie. Nie tylko ty potrafisz grać smile

98 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-05-26 14:01:58)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:
Amethis napisał/a:

Gdyby tylko wystarczyła znajomość przyczyny bólu, sądzę że te wszystkie sprawy substancji uzalezniajacych, byly by do 100 procentowego rozwiązania, natomiast jakies tam szemrane statystyki sa bardzo kiepskie

Znajomość przyczyny bólu to nie jest "gdyby tylko", to jest "aż tyle". Substancje uzależniające, to jest lek przeciwbólowy, droga na skróty, dlatego łatwiej ją wybrać. Można doznać szybkiej ulgi choć na chwilę. to jest ucieczka przed bólem, a nie przyglądanie się cierpieniu . znalezienie przyczyny problemu rozwiązuje problem, tylko że to jest droga długa i niełatwa dlatego też nieatrakcyjna  dla wielu osób. Po prostu są i tacy, którzy wolą iść na skróty. dlatego rozwiązanie pewne i sprawdzone nie daje stuprocentowej skuteczności.
Jesteś facetem więc bólu porodowego nie poznasz, ale mimo wszystko uwierz mi na słowo - tylko świadomość faktu, że jest on niezbędny, konieczny, życiodajny i piękny w swoim okrucieństwie, sprawia, że jesteśmy w stanie go znosić i nie umieramy od niego. żaden ból nie jest nie do zniesienia, jeśli wiemy skąd pochodzi i mamy chociaż pomysł na to dokąd może nas zaprowadzić.

Musialbym na chwilę byc kobietą smile
Chodź kilka "porodów" mam za sobą wink

Dzieki temu jestem gdzie jestem, a te zmiany to jak obdzieranie ze skóry, za kazdym razem czlowiek wolnosc odzyskuje, w pewnym sensie umierajac i rodząc sie

Moja droga bardziej poprzez doswiadczanie, teorie bym z racjonalizował na swoj pokretny, po 2 kierunkach technicznych móżdzek smile
Co czasem przychodzi mi jeszcze z lekkoscia smile

99

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
Amethis napisał/a:

Dzieki temu jestem gdzie jestem,

Jesteś tam gdzie jesteś bo pozwoliłeś sobie na cierpienie, a przetrwałeś ból przypominający odzieranie ze skóry ponieważ wiedziałeś skąd pochodzi.

Tak, chyba mówimy o tym samym smile Używamy jedynie dwóch odmiennych dialektów tego samego języka smile

100

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

hej, zapisałam się na wizytę do ośrodka uzależnień. Szczerze mówiąc boję się,że będzie ze mną jeszcze gorzej lub zmarnuje czas.
Niektórzy uważają w necie,że te terapie dla DDA to ściema.

101

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

hej, zapisałam się na wizytę do ośrodka uzależnień. Szczerze mówiąc boję się,że będzie ze mną jeszcze gorzej lub zmarnuje czas.
Niektórzy uważają w necie,że te terapie dla DDA to ściema.

Wszystko zależy od ciebie. Weźmiesz ile będziesz chciała. Tyle skorzystasz na ile potrafisz.
Nie zmarnuj czasu.

102

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

To czemu ludzie w necie piszą ,że te terapie to ściema? Poczułam się zniesmaczona i skołowana.

103

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

To czemu ludzie w necie piszą ,że te terapie to ściema? Poczułam się zniesmaczona i skołowana.

Ale to od ciebie zależy w co uwierzysz. Czy w to, co w necie. Czy w to, co w rzeczywistości.
Wybór należy do ciebie. Tak jak i twoje życie które kreujesz.

104

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

A Ty co na ten temat myślisz?

105 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-05-31 22:22:10)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

A Ty co na ten temat myślisz?

Co myślę, to napisałam. Ważniejsze dla ciebie co ty o tym myślisz. Ważne, żeby potrafić podejmować decyzje i dokonywać wyborów.
Nie tylko pytać. I czekać na odpowiedzi. wink

106 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-05-31 22:26:31)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:

znalezienie przyczyny problemu rozwiązuje problem, tylko że to jest droga długa i niełatwa dlatego też nieatrakcyjna  dla wielu osób.

Tudzież chyba się po pierwszych bólach znajdujemy wink
Coś mi podpowiada że po znalezieniu przyczyny, dopiero jest problem smile
Problem ktory nie rozwiazuje sam problemu,

tutaj pewnie o technike oddechu sie rozchodzi

Jeszcze narodzin nie ma smile
Jak.kogos urazilem to sorki, mam nawrot choroby wink

107 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2016-06-01 08:19:46)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

To czemu ludzie w necie piszą ,że te terapie to ściema? Poczułam się zniesmaczona i skołowana.

Ludzie w necie wypisują różne rzeczy.
Czujesz się zniesmaczona i skołowana czyjąś opinią? Pomyśl co to mówi o twoim własnym poczuciu wartości, decyzyjności i o twoich kompleksach.
Na terapię narzekają ci, którym się nie powiodła. a dlaczego sie nie powiodła? Bo mieli złe nastawienie i reprezentowali postawę roszczeniową. czy te argumenty , które znalazłaś w necie nie opierają się aby na dość powszechnym schemacie - "psycholog  mało mówił i nic mi nie doradził"?. Terapia nie polega na doradzaniu, dawaniu wskazówek, komentowaniu i ocenianiu. To jest przede wszystkim praca własna klienta .
I tak, terapeuta będzie głównie słuchał.

Amethis - jeśli o mnie mówisz, to ...nie, nie uraziłeś mnie. nie obrażają mnie opinie inne niż moje smile
Problem odkryty , nazwany i sklasyfikowany jest już problemem praktycznie rozwiązanym. Jeśli wiesz z czym masz do czynienie, to podejmujesz właściwe środki a nie uderzasz na oślep, w byle co, byleby tylko walczyć. Z własnego ogródka - bardzo długo myślałam, że moim problemem jest alkoholizm rodziców i z nim własnie walczyłam, a tymczasem okazało się, iż prawdziwe źródło problemu tkwiło w tym, że mama opuściła mnie emocjonalnie zaraz po urodzeniu i nigdy nie czułam sie przez nią kochana. Kiedy zostawiłam alkoholizm rodziców tam gdzie jego miejsce, czyli poza swoim życiem i poza swoja odpowiedzialnością (terapia dla współuzależnionych), byłam w stanie pracować nad prawdziwym problemem. Oczywiście rozwiązanie okazało sie  łatwe smile
Techniki oddechu pomagają zlokalizować napięcia i emocje w ciele. Niewiarygodną sprawą jest to, że wszystko co czujemy, myślimy i przezywamy ma swoje odzwierciedlenie w naszym organizmie. Niezwykła jest również łatwość z jaką można się tych nieprzyjemnych doznań , ucisków i ciężarów pozbyć. I znowu słowa kluczowe - dotarcie, rozpoznanie, klasyfikacja... smile

108 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-01 08:55:59)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:

Techniki oddechu pomagają zlokalizować napięcia i emocje w ciele. Niewiarygodną sprawą jest to, że wszystko co czujemy, myślimy i przezywamy ma swoje odzwierciedlenie w naszym organizmie. Niezwykła jest również łatwość z jaką można się tych nieprzyjemnych doznań , ucisków i ciężarów pozbyć. I znowu słowa kluczowe - dotarcie, rozpoznanie, klasyfikacja... smile

i modlitwa żeby samo uciekło, to już nie poważnie z mojej strony

jednak jeśli o sobie mówimy, zostawiając te rzeczy na które nie mamy wpływu
to ja dodaje
"zmieniać co mogę zmieniać" sama klasyfikacja to połowa sukcesu,
bo mam wrażenie jakby to unikało w Twojej wypowiedzi

może źle interpretuje

meinekleine napisał/a:

To czemu ludzie w necie piszą ,że te terapie to ściema? Poczułam się zniesmaczona i skołowana.

myślę że odnosi się to faktu, podejścia ludzi do uzdrawiającej mocy terapii,
bo szukają substytutu, zamiennika, łatwego rozwiązania
to nie jest produkt jak w sklepie że idziesz, bierzesz z półki i jest Twój, a jak płacisz to wymagasz, co z tego że jakąś wiedze dostaniesz, jak zastosować jej nie będziesz w stanie

dla mnie ściemą tez jest coś w stylu, szukam dobrego psychologa, albo jakieś takieś
zapewne są lepsi i gorsi, w jakimś sensie

jeśli ja przychodzę po pomoc to muszę umieć przyjąć ta pomoc, jeśli już na wstępie, mówię a to tak ma być, a to nie, a tamto tak
to sam się za terapeutę uważam

i klapa z takiej terapii
jak ktoś lubi kasę wydawać, nie ma co z nią zrobić, to sugeruje na jakieś biedne dzieci przelać, a nie pompować w swoje ego, chodź nic mi do czyjejś np kasy


Miłego Dnia pozdr

109

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

i modlitwa żeby samo uciekło, to już nie poważnie z mojej strony

A dlaczego niepoważnie? modlitwa może przybierać rozmaite formy. Jeżeli nie jest bezmyslnym klepaniem tzw paciorków, jak mawia moja babcia, albo targowaniem się z Bogiem na zasadzie daj mi to i to a ja ci w zamian co innego, to może przybrac postać medytacji, poczucia bliskości z czymś silniejszym i madrzejszym od nas. Ja lubie sie modlić.

sama klasyfikacja to połowa sukcesu,

dobra, nie kłócmy się o proporcje. niech bedzie pół, choć dla mnie to było 90 %. Połowa to i tak dużo, jest na czym budować smile
W pojęciu dotarcia i klasyfiakcji chodzi mi o to, że jak wiesz , ża masz katar to leczysz katar, a nie gardło. wiedza ta praktycznie rozwiązuje twój problem bo juz masz pojęcie z czym się zmagasz wieswz co masz zrobić.

jeśli ja przychodzę po pomoc to muszę umieć przyjąć ta pomoc, jeśli już na wstępie, mówię a to tak ma być, a to nie, a tamto tak
to sam się za terapeutę uważam

dokładnie
największym problemem  są oczekiwania, roszczenia i sabotaż terapii, terapeuty, samego siebie....bo to przecież miało być inaczej, miałem mieć gotowe rozwiązania.....

110

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Mam niskie poczucie własnej wartości. Moje siostry cały czas krzyczą na mnie, cały czas się denerwują. Co nie powiem, zrobie jest źle.

111 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-01 18:41:02)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:

i modlitwa żeby samo uciekło, to już nie poważnie z mojej strony

A dlaczego niepoważnie? modlitwa może przybierać rozmaite formy. Jeżeli nie jest bezmyslnym klepaniem tzw paciorków, jak mawia moja babcia, albo targowaniem się z Bogiem na zasadzie daj mi to i to a ja ci w zamian co innego, to może przybrac postać medytacji, poczucia bliskości z czymś silniejszym i madrzejszym od nas. Ja lubie sie modlić.

jak najbardziej,
nie poważnie że samo takie działanie, jeśli można nazwać to działaniem, sukcesu nie gwarantuje
są rzeczy które lubię robić, są też te których nie lubię wink
jak świątynia dumania, jest potrzebna

MamaMamusia napisał/a:

sama klasyfikacja to połowa sukcesu,

dobra, nie kłócmy się o proporcje. niech bedzie pół, choć dla mnie to było 90 %. Połowa to i tak dużo, jest na czym budować smile
W pojęciu dotarcia i klasyfiakcji chodzi mi o to, że jak wiesz , ża masz katar to leczysz katar, a nie gardło. wiedza ta praktycznie rozwiązuje twój problem bo juz masz pojęcie z czym się zmagasz wieswz co masz zrobić..

są też takie rodzaje "kataru" że same nie przechodzą, nawracają, przechodzą w groźne infekcje sad
więc nawet leczenie, może być utrudnione

112

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Mam niskie poczucie własnej wartości. Moje siostry cały czas krzyczą na mnie, cały czas się denerwują. Co nie powiem, zrobie jest źle.

A ty jak myślisz? Jest źle?

113

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Tak , jest źle. Mam nadzieję,że specjaliści w tym ośrodku pomogą. Nie jestem w stanie dojeżdżać 100 km do ośrodka.

114 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-01 19:21:06)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Widzę, że całkiem ciekawa dyskusja, z góry przyznam, że nie czytałam dosłownie wszystkiego, bo pierwsze posty są sprzed kilku lat, ale mimo wszystko postanowiłam się dołączyć.

Moja rodzina nigdy nie była łatwa. Ojciec, który był agresywny, nie radził sobie z emocjami i niestety odbijał sobie wszystko na mnie. Moje rodzeństwo pozostawiał w spokoju, byłam jedyną ofiarą jego zachowań. Matka pochodziła z rodziny, w której problem alkoholowy współistniał z problemem chwilami skrajnej biedy, co odcisnęło na niej swoje piętno. Z biegiem lat również wpadła w to błędne koło. Na szczęście nie piła nigdy codziennie, u niej to było cykliczne. Raz na dwa miesiące, raz na pół roku. Generalnie różnie bywało. Jednak wtedy sytuacja w domu była paskudna przez kilka tygodni. Widziałam ją w takim stanie, w jakim nikt nigdy nie chciałby zobaczyć własnego rodzica. Przeżyłam jej próbę samobójczą. Generalnie mogłabym tu siedzieć i opowiadać do jutra, ale chyba każdy, kto przeżył coś podobnego, wie jak to mniej więcej wygląda. Nie twierdzę, że nie zostałam przez to w żaden sposób skrzywiona, tym bardziej, że problemów było o wiele więcej, ale powiem szczerze, że MOŻNA z tego wyjść. Co więcej, mi udało się bez pomocy specjalisty. Po prostu w pewnym momencie, gdy kolejna osoba, na której mi zależało, bardzo mnie skrzywdziła, pogarszając mój stan do tego stopnia, że byłam naprawdę na niebezpiecznej granicy, coś się we mnie przełączyło. Stwierdziłam, że nie mogę tak dłużej, że nie chcę wpaść w większą depresję, nie chcę na dobre z siebie zrezygnować.

Więc wzięłam się za siebie, a pomogły mi w tym dwie rzeczy:
1. Odkąd przez parę miesięcy nie mieszkałam z rodziną, bo wyniosłam się po tym, gdy zostałam zrównana z ziemią przez ojca po raz kolejny, jego stosunek do mnie zmienił się. To najwyraźniej był jakiś szok dla jego psychiki, który spowodował, że zaczął widzieć, co robił źle. Poza tym gdy wróciłam, byłam już silniejsza. Nie dało się mnie tak łatwo zranić jak dawniej. Czasem nadal się kłócimy, ale od ponad dwóch lat nie podniósł na mnie ręki, mam też wrażenie, że próbuje być lepszy. Nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich. Niektóre złe nawyki udało mu się już usunąć, inne nadal są, jednak to dało mi nadzieję. Gdyby ktoś powiedział mi dawniej, że kiedykolwiek wybaczę mu to, co robił, zaśmiałabym mu się w twarz. A jednak wybaczyłam. Nie wyobrażacie sobie jak bardzo wyzwalające to było.
2. To forum. Były dni, gdy czytałam różne wątki do upadłego, czerpiąc z nich wiedzę, której mi brakowało, której nie wpoili mi rodzice. Przeanalizowałam sobie wszystko, co wcześniej robiłam, przyznałam się przed sobą do błędów, które popełniałam i obiecałam sobie, że stanę się lepsza.

Uporałam się z tamtym toksycznym uczuciem, ze wspomnieniami, zaczęłam inaczej rozmawiać z rodziną. Spróbowałam zacząć jakoś na nowo, powoli. Jedyne, co wciąż było i jest nie tak, to moja mama, choć tu też wiele się zmieniło. Od roku nie piła i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Próbuję ją tylko namówić, by wzięła się za swoją psychikę, bo krucho z tym, na razie wciąż się opiera, ale może uda mi się zmienić jej zdanie. Nie próbuję być jej aniołem stróżem, nie chcę brać za swoje życiowe zadanie naprawienie jej, ale nigdy nie miała w nikim oparcia, w moim ojcu także nie. Chcę, by wiedziała, że jeśli zechce, może mieć je we mnie.

No i jestem teraz półtorej roku później. Półtorej roku starsza od osoby, którą byłam wtedy, a mądrzejsza o wiele lat. Zawsze chciałam mieć w przyszłości lepsze życie niż mieli moi rodzice, lepszy związek. Mojemu rodzeństwu się to nie udaje, przyciągają nieodpowiednie typy. Również takie przyciągam od czasu do czasu, ale różnica polega na tym, że natychmiast wyrzucam takich ludzi ze swojego życia. Odbudowałam swoje poczucie wartości, polubiłam siebie, staram się dbać o siebie. Ludzie, którzy mnie znają od lat także zauważyli zmiany. Wiem, że to nie koniec mojej drogi, bo ciężko w ciągu roku naprawić tak wiele lat, ale udowodniłam już sobie, że można. Trzeba tylko, a może AŻ chcieć.

P.S. Uff, ale się rozgadałam. Nie wiem czy komuś chciało się to czytać, ale gdyby ktokolwiek miał jakieś pytania, albo chciał się podzielić swoimi doświadczeniami, to śmiało smile

115

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Spoko ja doczytałam. Wnioskując, jeśli się chcę to się zrobi wink Ja tylko chcę wiedzieć od ludzi, specjalisty co jest normalne a co jest nienormalne. Mam sporo czasu,więc i mam chęci na zmiany. Dużo analizuję, myślę cały czas o mojej sytuacji w domu. Dlaczego przyciągałam takie typy itp. Moje siostry uważają,że wymyślam,że wystarczy poczytać artykułów trochę i będzie się wszystko wiedzieć. Ja mam problemy ze swoją samooceną. Odnoszę wrażenie ,że przez brak czasu cofam się do gimnazjum.

116 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-01 20:40:51)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Tylko to się składa na wiele czynników. Trzeba chcieć nie tylko coś zmienić, ale też wiedzieć co trzeba zmienić oraz znaleźć sposób na to. Jest przy tym sporo roboty, ale można. Najważniejsze, że dostrzegasz swój problem i chcesz coś naprawić. To już połowa sukcesu. Teraz pozostaje ta druga połowa. Znalezienie rozwiązania i wprowadzenie go w życie. Sióstr nie słuchaj, to Ty najlepiej wiesz co się z Tobą dzieje, czego brakuje i czego potrzebujesz, by żyło Ci się lepiej. Wiem, że jestem tylko randomową osobą z forum, ale wiedz, że trzymam kciuki i mam nadzieję, że się nie poddasz. Bo jeśli będziesz cały czas sukcesywnie walczyć o swoje dobro, to osiągniesz cel wink

117

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Najlepsze jest to ,że moja matka rekompensuje sobie brak związku partnerskiego z moim ojcem silnymi więziami z nami( córkami) Chcę tak jakby zatrzymać do siebie. Cały czas mówi,że nie ma z kim rozmawiać. Odnoszę wrażenie,że nawet nas kontroluje. Cały czas musi wiedzieć gdzie jesteśmy. Jeśli np. wyjeżdżam po za mury domu robi mi pretensje ,że wyjeżdżam a nie wyrywam chwastów, sprzątam itp. Na dyskoteki jeździć możemy, w końcu mamy szukać mężów.  ehh.. coraz mi ciężej jak się w to zagłębiam.

118

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Może się boi, że zostanie sama, więc trzyma się kurczowo swoich dzieci. Niektórzy tak mają. Nie zwracaj na to takiej uwagi. Zajmij się sobą, bo mama swoje życie już ułożyła. Zrobiła to po swojemu, nie wyszło najlepiej, ale tak sobie wybrała. Nie może wymagać, że poświęcicie jej własne.

Kiedy planujesz umówić się na wizytę do specjalisty?
Bo nie wiem czy gdzieś tutaj pisałaś cokolwiek na ten temat.

119

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

jestem umówiona 17.06 Boję się wszystkiego. Boję się ,że będę świadoma,ale i tak będę powielać stare schematy. Chyba za dużo się dowiedziałam o mojej patologii w domu. Nie wiedziałam,że jest aż taka duża patola u mnie. Radziłam innym, a sama mam problemy i to spore.

120

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Dasz radę. Specjalista jest od tego, by Cię nakierować, ale pamiętaj, że pomóc możesz sobie tylko Ty sama. To Twoja ciężka praca i samozaparcie są potrzebne, by z tego wyjść. Inni mogą tylko doradzać, wskazywać drogę. Nic więcej. Spróbuj do tego czasu bardziej w siebie uwierzyć. Uwierzyć, że możesz coś zmienić. Wtedy będzie Ci łatwiej.

121

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie wiem czy tak zwątpiłam w siebie przez nadmiar czasu i dużą analizę tego problemu? Jestem zagubiona jak dziecko w wieku 10 lat.

122

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Pewnie też miało to jakiś wpływ. Może po prostu zajmij się czymś, zamiast ciągle myśleć? Masz jakieś hobby? Gdybyś robiła coś, co Cię cieszy, też poczułabyś się lepiej.

123

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Chyba dobrze ,że sobie uświadomiłam ten problem co ? Jutro chcę umówić się na jazdę konną.

124

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Oczywiście, że dobrze, bo to był pierwszy krok ku zmianom. Niektórzy poprzestają na nim, bo stwierdzają, że nie chce im się robić kolejnych. Inni znajdują w sobie całą siłę, jaką mają a nawet tą, której nie mają, i działają dalej. Skoro umówiłaś się na wizytę, to masz za sobą kolejny krok. Myślę, że już to możesz uznać za sukces i cieszyć się nim. Wielu osób nie stać nawet na to.

O, to świetnie. Od dawna się tym zajmujesz, czy to coś nowego? smile

125

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Dzięki za słowa otuchy wink Pół roku coś tam się uczyłam wink

126

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie ma sprawy wink
Daj znać jak już będziesz po wizycie wink

Czyli można powiedzieć, że odrobinę Ci się to wkręciło. Fajnie. Miałam sporo koleżanek, które bardzo lubiły konie, a że w wiosce obok jest duża stadnina i też uczą jazdy, to mogły się tym zajmować. Mnie nigdy nie ciągnęło do tego, ale najważniejsze, by każdy znalazł to, co kocha i zajmował się tym. Sama mam jedno większe hobby i zawsze jak się w nim trochę bardziej rozwinę, to czuję się szczęśliwa wink

127

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Ja tylko chcę wiedzieć od ludzi, specjalisty co jest normalne a co jest nienormalne.

Rozumiem tą potrzebę. Jest jak najbardziej naturalna biorąc pod uwagę fakt, że brakuje ci wzorców, fundamentów, autorytetów.
Terapeuta jednak ci tego nie powie, nie da ci gotowych rozwiązań. Terapeuta nie sprzedaje złotych rybek, ale może dać ci wędkę, abyś mogła SAMA  je łowić.  Wszystko zależy od twojej postawy. Poukładaj sobie to w głowie, bo jeżeli przyjdziesz na spotkanie naładowana oczekiwaniami i z nadzieją na rady , to możesz sie rozczarować, zrazić i zrezygnować. Liczy sie tylko i wyłącznie twoja praca, determinacja i chęć zmian. Nie pisz scenariuszy i nie zastanawiaj się jak to ma wyglądać. Zaufaj osobie mądrzejszej i bardziej doświadczonej w tej dziedzinie. Po prostu zaufaj... choć wiem, że to trudne.

128

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Tak rozumie. Chodzi mi o pomoc. O to,aby zrozumiała w którym kierunku iść. Wszystko już później będzie zależeć ode mnie fakt.

129

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
meinekleine napisał/a:

Wszystko już później będzie zależeć ode mnie fakt.

Cały czas wszystko zależy od ciebie smile
Aby pójść w jakimkolwiek kierunku, należy mieć zdrowe nogi, aby się rozwijać należy posiadać zdrowy mózg. Terapia jest  uzdrowieniem właśnie. Tobie na razie spieszy sie do decyzji, relacji, oceny. Wylecz siebie, a zobaczysz, ze nikogo nie będziesz musiała pytać o kierunek. ty go znasz, tylko nie umiesz tego dostrzec...na razie.

130 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-06-02 09:04:09)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
MamaMamusia napisał/a:
meinekleine napisał/a:

Ja tylko chcę wiedzieć od ludzi, specjalisty co jest normalne a co jest nienormalne.

Rozumiem tą potrzebę. Jest jak najbardziej naturalna biorąc pod uwagę fakt, że brakuje ci wzorców, fundamentów, autorytetów.
Terapeuta jednak ci tego nie powie, nie da ci gotowych rozwiązań. Terapeuta nie sprzedaje złotych rybek, ale może dać ci wędkę, abyś mogła SAMA  je łowić.  Wszystko zależy od twojej postawy. Poukładaj sobie to w głowie, bo jeżeli przyjdziesz na spotkanie naładowana oczekiwaniami i z nadzieją na rady , to możesz sie rozczarować, zrazić i zrezygnować. Liczy sie tylko i wyłącznie twoja praca, determinacja i chęć zmian. Nie pisz scenariuszy i nie zastanawiaj się jak to ma wyglądać. Zaufaj osobie mądrzejszej i bardziej doświadczonej w tej dziedzinie. Po prostu zaufaj... choć wiem, że to trudne.

z tymi rybami, jak już się łowić zacznie ta wędką
"apetyt rośnie w miarę jedzenia"


nie da rady nałowić, na zapas i jeść, to nie hurtownia z "rybami" big_smile
w dodatku trzeba/pasuje zmieniać miejsca łowienia, żeby się do lokalnie występującego "gatunku ryb" nie przyzwyczaić
potem to już ani na stawie, rwącym potoku, czy zwykłej rzece, idzie się odnaleźć

Posty [ 66 do 130 z 261 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024