Witam,
czy któraś z Was drogie Panie ma ten problem? Mam łojotokowe zapalenie skóry głowy. Na co dzień w ogóle tego nie widać. Mam ładne włosy, nie wypadają, ale skóra głowy swędzi... 2 lata temu miałam też zaczątki na twarzy, ale dostałam jakieś silne tabletki + szampon przepisane przez dermatologa i przeszło. Jednakże po jakimś czasie zaczęło się na nowo, na szczęście tylko na głowie. Nie chcę brać kolejnych sterydów, tabletek obciążających wątrobę skoro to rozwiązanie tylko krótkofalowe. Ponoć jest to choroba nieuleczalna, ale jak pomyślę, że żyjemy w czasach, w których przeszczepiamy organy, latamy w kosmos itp. to wydaje mi się to nierealne. Czy któraś z Was słyszała o jakimś specyfiku? Zaczynam myśleć o ziołolecznictwie i medycynie chińskiej skoro apteczne cuda nie działają...
Pozdrawiam.