Witam. Jestem tu nowa, a zarejestrowałam się, bo potrzebuję porady. Sama już nie wiem, co robić za bardzo. Ze swoim partnerem jesteśmy razem już prawie 2 miesiące, zatrzymaliśmy się na etapie zaspokajania siebie nawzajem ręką. Na seks chcemy troche poczekać, ja chcę, bo jeszcze nigdy w pełnym akcie nie uczestniczyłam. Problem polega na tym, że wstydzę się przed partnerem, co mnie blokuje przed pójściem dalej. Często mówię nie, gdy chce tylko zdjąć mi bieliznę, pocałować moje uda itd. A wszystko dlatego, że myślę że go obrzydzam. Kilka tygodni temu wypalił, jeszcze przed pettingiem, czy wydepiluję się na zero, bo fakt, że mam włoski na wzgórku, bo trzeba o siebie dbać i zapach (że są kremy perfumowane). Okej, to przetrwałam. Później mimochodem rzucił, czy postanawiam coś ze sobą zrobić, bo moje ciało zaczyna mu przeszkadzać, czy zacznę o siebie dbać itd. A dbam. Potem dodał, że chodzi o moje zdrowie, o ruch (którego zażywam, po prostu nie widzę powodu żeby się chwalic, że chodzę na fitnes czy coś takiego). Nie jestem modelką, jego do modela też wiele brakuje (ma nadwagę, ja jej nie mam). Zawsze miałam jakiś problem z kompleksami, więc teraz urosło to do rangi nieprzeskakiwalnej. Chciałabym być z nim bliżej, bawic się tym, naszymi ciałami, ale ciągle kiedy mnie tam dotyka myślę: "a jak mi powie, że śmierdzę?", "robi to pewnie z obrzydzeniem", "co sobie pomyśli". Nie potrafię się rozluźnić, odprężyć, oddać mu kontroli. Nie potrafię uwierzyć, że go pociągam, podniecam, gdy widzi mnie półnagą. Sprawiło to, że do pewnego momentu jet bardzo miło, ale gdy tylko on chce zbliżyć się ustami do moich nóg czy okolic intymnych uruchamia mi się blokada, myślenie, że mu się nie spodobam, że się wstydzę, pada - NIE!, on się czuję atakowany i sfrustrowany, ja winna i miła atmosfera mija. To nas zaczyna niszczyć. Po ostatniej rozmowie uznaliśmy, że dajemy sobie ze 3 tygodnie na rozwój wypadków i zobaczymy.
3 tygodnie, a obecnie leczę się z infekcji okolic intymnych po silnej terapii antybiotykowej i zbliża się okres. Więc nie będziemy próbować. Więc zostaniemy w tym samym miejscu.
Proszę o rady. Nie chcę go stracić, ale z drugiej strony czy można być z człowiekiem, który nas nie akceptuje w pełni? Nie można.