PERPERNA! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

1

Temat: PERPERNA!

Czegóż to się nie robi nie mogąc zasnąć? Oto jedna z moich nocnych propozycji:


Pierwsze promienie wschodzącego słońca oświetliły kamienną posadzkę mego tarasu, niemrawo acz coraz śmielej wkraczając do środka pokoju. Nie spałem już od kilku godzin. Nie mogłem usnąć. To pewnie powietrze tego przeklętego miasta tak na mnie wpływa, a może to po prostu ta wszechogarniająca zewsząd nuda? Cokolwiek to było, nie pozwalało mi zmrużyć oczu. Wyszedłem na oświetlony słonecznym blaskiem taras mego domu. Mój dom! - jak dawno już nie wypowiadałem tych słów. Lekki powiew wiatru musnął moje nagie ciało.

- Jestem tu dopiero od tygodnia, a już czuję jakbym gnuśniał. Oto i Rzym, miasto które z równą lubością okazuje ci swe wdzięki i obdarza łaskami, po to by potem wypluć cie i zmieszać z błotem, niczym niepotrzebny kawałek śmiecia, ot cały pieprzony Rzym. Zastanawiam się po co Mucjanus mnie tu ściągnął? Po odsunięciu Arriusza i Antoniusza, bez wątpienia potrzebuje nowych wiernych sobie ludzi, by obsadzić nimi opróżnione po witelianach stanowiska. Mucjanus to człowiek honoru, jeden z nielicznych w tych parszywych czasach oddany mąż Rzeczypospolitej. Poznałem go jeszcze w Syrii, gdzie...

Te moje przemyślenia przerwało nagłe pojawienie się w drzwiach młodej dziewczyny, niosącej w dłoniach dzban pełen wody. Dziewczyna nieśmiałym krokiem weszła do pokoju, po czym gdy ujrzała mnie na tarasie, cofnęła się i nieśmiało pochyliła głowę.
- Wybacz Panie, nie wiedziałam że wstałeś.
- Argea, nareszcie! - odebrałem dzban z wodą od kobiety po czym przechyliłem go i zaspokoiłem pragnienie.
- Woda wyśmienita, choć wolałbym spijać ją bezpośrednio z twych piersi.

Rumieniec który pojawił się na twarzy dziewczyny, zdradził lekki objaw zażenowania. Odstawiłem dzban i podszedłem do niej obejmując ją wpół i całując prosto w usta.
- Aach, zapomniałem już jak smakujesz moja maleńka.
Jej usta smakowały niczym świeże polne wiśnie, jej skóra była aksamitna i bardzo delikatna, dotknąłem jej włosów, wolnym ruchem odgarniając kosmyk znad jej ucha. Następnie ręka moja powędrowała ku jej szyi. Potem przemknęła wzdłuż jej ramion, a następnie delikatnym, acz stanowczym ruchem objąłem w dłonie jej piersi. Wyczułem dreszcz lekkiego podniecenia, który przeszedł po jej ciele.
- Zamknij oczy - rozkazałem - nie wolno ci ich otworzyć póki nie zezwolę. Jeśli złamiesz moje polecenie, zostaniesz ukarana. Rozumiesz co do ciebie mówię!?
Tak, rozumiem Panie - odparła Argea.

Moja ręka dotknęła teraz jej oczu, sunąc palcami wzdłuż jej twarzy ponownie dotarłem do jej ust. Czując moje palce, rozchyliła je delikatnie. Drugą dłonią głaskałem jej ramiona. Była piękna, miała na oko jakieś dwadzieścia kilka lat, nie wiadomo dokładnie ile. Jej kruczoczarne włosy, opadały na ramiona. Ubrana była w błękitno-białą, półprzezroczystą, zwiewną tunikę, która ledwo okrywała jej piersi oraz uda.

Wsunąłem dłoń w jej włosy i mocno chwyciłem. Lekko jęknęła. Wciąż trzymając ją za włosy, odchyliłem jej głowę do tyłu, po czym przywarłem ustami do jej szyi.
- Pięknie pachniesz moja maleńka, czy to migdały?
- Tak Panie, i lawenda - odpowiedziała cichym głosem dziewczyna.
Z początku delikatnie, potem coraz bardziej żywiołowo zacząłem całować jej szyję, jej uszy, jej oczy. Wciąż trzymając ją za włosy przyciągnąłem jej głowę ku sobie i ponownie ucałowałem jej usta.
- Jesteś taka słodka że nie sposób oderwać od ciebie oczu, ust, brakowało mi ciebie tam w Syrii.
- Ja też tęskniłam Panie.
- Wiem, wiem moja maleńka, ale przynieś teraz wina.
Zwolniłem uścisk, którym przyciągałem ja do siebie i pozwoliłem jej oddalić się w kierunku kuchni.
- Możesz już oczywiście...otworzyć oczy moja maleńka. Wezwij też Saurusa, niech przyniesie moje ubranie...

Oto ja Marek Sylwiusz Perperna, oto ja legat IV legionu Scythica (scytyjskiego), weteran walk w Galii, Brytanii, Germanii, Syrii i Palestynie, oto ja Rzymianin z starego patrycjuszowskiego rodu Sylwiuszy, oto ja syn rzymskiego bohatera, dowódcy XX legionu "Valeria Victrix", "pogromcy Brytów", który poległ w Brytanii w czasach rządów Klaudiusza. Kimże jestem? Mam trzydzieści siedem lat, brałem udział w wielu wojnach i bitwach w Galii, Germanii, Panonii, Palestynie. Kimże więc jestem - SOLUM HOMINEM (Jedynie człowiekiem), a oto moja historia:

http://thelosttreasurechest.files.wordpress.com/2011/01/centurian.jpg?w=370&h=&crop=1

CDN.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: PERPERNA!

Argea miala skore owlosiona? Bo piszesz "aksamitna".
"objąłem w dłonie" -???
Proponuje troche douczyc sie ojczystego jezyka.

3

Odp: PERPERNA!

Kroczyłem teraz ulicami Rzymu w drodze na Palatyn. Ja Marek Sylwiusz Perperna, ponownie kroczę ulicami tej otchłani Gorgony, jaką jest to przebrzydłe miasto. Rzym, nienasycona bestia rozwalona na siedmiu wzgórzach, której imperialne orły z purpury i złota dotarły w najodleglejsze zakątki naszego świata, a dumne miasto rządziło tym światem. Mój ojciec widział wielkość Rzymu zarówno w sile prawa które współtworzył w Senacie, jak i w krokach maszerujących legionów, zdobywających kolejne niezajęte tereny, lecz ja, ja widzę Rzym jako otchłań, pochłaniającą wszystko na swej drodze - wszystko.

Kroczyłem w otoczeniu grupy żołnierzy, zmierzaliśmy na Palatyn, gdzie też zostałem wezwany. Nie trudno było się domyślić o cóż może chodzić. Znów - kłopoty, jakby wciąż było ich mało.

- Czy to naprawdę ty Marku? - znajomy głos wyrwał mnie z zamyślenia.

- Skantillo, nie przypuszczałem że cię tu ujrzę, słyszałem że wyjechałaś z Rzymu wraz z mężem.

- Ja wyjechałam, lecz on pozostał, ku swej zgubie. Kilka dni temu został skazany na śmierć jako jeden z witelian. Wraz z jego śmiercią straciliśmy wszystko, cały majątek został skonfiskowany przez nowych panów Rzymu.

- Rzym nie jest bezpiecznym miastem, choć wojna domowa już się skończyła.

- Mój brat także został uwięziony, choć przecież on akurat nie brał żadnego udziału w walkach. Nie interesuje się nawet polityką.

- Lecz polityka o nim nie zapomniała.

- Dlatego też przyszłam prosić o posłuchanie u Mucjanusa, lub jeśliby się udało nawet samego Domicjana, lecz powiedziano mi że Domicjan nie rozmawia z kobietami, szczególnie takimi które są żonami wrogów jego ojca.

- A Mucjanus, u niego byłaś?

- Na razie nic nie może zrobić, przynajmniej tak twierdzi. Powiedział że ma związane ręce, ale obiecał że o mnie nie zapomni.

- Postaram się ci pomóc, choć niczego nie obiecuję, sam dopiero niedawno wróciłem z Egiptu.

- Dziękuję ci. Wiesz może kiedy cezar przybędzie do Rzymu?

- Nie mam na ten temat żadnych wieści, myślę jednak że już wkrótce wyruszy z Aleksandrii. Musi już od pół roku jest cesarzem, a nie był jeszcze w sercu imperium. To mówisz że straciłaś cały majątek męża, mieszkasz wiec u rodziny?

- Tak, w domu mego ojca, lecz taki stan nie może trwać wiecznie.

- Planujesz ponownie wyjść za mąż?

- Myślałam o tym, ale w moim przypadku wcale nie jest łatwo znaleźć kandydata na męża. Nie mogę wnieść żadnego posagu, w dodatku mam już dwójkę dzieci, wielu mężczyzn to odstrasza.

- Wybacz mi Skantillo, chętnie bym dalej z tobą rozmawiał, ale śpieszę się na Palatyn. Może jednak wpadniesz do mnie za dwa dni, urządzam takie małe przyjęcie, z okazji mego powrotu do Rzymu.

- Dziękuję ci za zaproszenie, przyjdę jeśli sobie tego życzysz.

Ucałowałem ją w policzek i pożegnałem. Skantilla była dziewczyną w której kiedyś się podkochiwałem. Ona jednak mnie nie zauważała, byłem dość wątły i niezbyt wysoki, nie budziłem ani poważania wśród kolegów, ani sympatii dziewcząt. Jak te losy dziwnie się ze sobą plotą.

Wciąż rozmyślając doszedłem wreszcie do pałacu cesarskiego na Palatynie. Szybko minąłem rząd długich schodów i wszedłem do vestibulum, następnie przez fauces, dotarłem do atrium pałacu. W atrium było pełno senatorów i innych wpływowych Rzymian, stojących opodal impluwium. Skierowałem swe kroki ku strzeżonym przez pretorian pomieszczeniom Mucjanusa. Gdy nagle...

- Marku jesteś wreszcie, czas najwyższy.

Był to mój stary znajomy, obecnie prefekt gwardii pretoriańskiej - Marek Arrecinus Klemens.

- Jestem, ponoć młody znowu szaleje?

- Ciszej, nie jesteśmy sami. Pójdź za mną.

Weszliśmy do jednej z komnat, gdy Arreciusz wyjaśnił.

- Sytuacja jest bardzo delikatna, ale niecierpiąca zwłoki, dlatego też Mucjanus zawezwał cię aż z Egiptu.

- Domyślam się o cóż może chodzić, ale myślisz że sam fakt przyjaźni z jego bratem, może w jakiś sposób wpłynąć na postępowanie Domicjana?

- Jeśli miałbym być szczery, to...jest to nasza jedyna szansa. Przynajmniej na razie, póki do Rzymu nie przybędzie cezar.

- A kiedy ma przybyć?

- Otrzymaliśmy wiadomość że Wespazjan już wyruszył z Damaszku, powinien więc przybyć do stolicy za jakieś kilka, no góra kilkanaście dni. Do tego czasu musimy ograniczyć osiemnastolatkowi wpływ na rządy imperium.

- Słyszałem że zachowuje się jakby to on nosił purpurę, a nie jego ojciec?

- Oby tylko. Ostatnio pozbawił majątku trzech senatorów, dawnych przyjaciół jego ojca, tylko za to iż gdzieś usłyszał że to oni stali za wyborem jego ojca na dowódcę armii w Palestynie, a jego samego pozostawienia w Rzymie w charakterze zakładnika.

- Chłopak mści się za upokorzenia lat minionych.

- Dochodząc w tym wszystkim do absurdu. Mucjanusowi udało się go przekonać że jedynie cezar ma prawo skazywać obywateli Rzymu na karę śmierci, choć przyszło mu to z wielkim trudem. Młody postępuje jakby był prawdziwym królem Rzymu.

- Na Junonę, królem? Rzym nie jest monarchią, a on nie jest nikim więcej niż tylko synem pierwszego obywatela. Jest tylko synem cezara.

- Owszem, cezar to nie król, ale...jest ponad to, jest prawdziwym bogiem. Jednym z wielu na Olimpie, choć żyjącym wśród śmiertelników, którzy za takiego też go uważają.

- Miłość ludu jest złudzeniem, nie raz oglądałem jak toczyli ulicami miasta zakrwawione zwłoki swych niedawnych ulubieńców, których wcześniej wychwalali pod niebiosa. Wiesz dobrze że bogowie Rzymu, za jakich lud ma cezarów - równie szybko mogą skończyć w Tybrze. Tym też się różnimy od wszelkich monarchii, w których władza jest dziedziczna i uświęcona wolą bogów oraz tradycją. U nas to wola senatu i ludu decyduje o purpurze dla wybrańców. Dlatego też każdy z nas może zostać ewentualnym kandydatem do purpury mój przyjacielu.

- Jako twój przyjaciel odradzam ci powtarzanie tego publicznie, jeśli chcesz pozostać przy życiu Marku, dziś czasy są tak perfidne iż nikomu już nie można wierzyć.

- Masz słuszność, choć śmierć wcale nie musi być zła. Dla wielu z nas może okazać się wybawieniem od sterty gówna na którym przyszło nam żyć.

- Mucjanus pewnie już nas oczekuje, chodźmy.


CDN.

4

Odp: PERPERNA!

- Miłość ludu jest złudzeniem, nie raz oglądałem jak toczyli ulicami miasta zakrwawione zwłoki swych niedawnych ulubieńców, których wcześniej wychwalali pod niebiosa. Wiesz dobrze że bogowie Rzymu, za jakich lud ma cezarów - równie szybko mogą skończyć w Tybrze. Tym też się różnimy od wszelkich monarchii, w których władza jest dziedziczna i uświęcona wolą bogów oraz tradycją. U nas to wola senatu i ludu decyduje o purpurze dla wybrańców. Dlatego też każdy z nas może zostać ewentualnym kandydatem do purpury mój przyjacielu.

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024