Dobrze, że już niedziela dobiega końca.
Czas zakupów był udany...
Napisał maila. Tak dużo, że można się uśmiać.
Nie piszę, bo nie ma tu internetu.
Jest ok.
Niczym do koleżanki..Smutno mi jak nie wiem co. Zastanawiam się czy jechać do niego za tydzień, chyba nie ma to sensu...po co mam jechać?
Dlaczego nic nie może się ułożyć?
Wszystko musi być pod górkę?
Do licha...wiosna idzie, a ja czuję się niczym porzucony pies.