jestem po rozwodzie,mam 48 lat .On jest kawalerem ma 51 lat ,miałam 3 partnerów ,On wspomniał o 1 związku 5 letnim .Jesteśmy parą od roku .Wszystko układa się dobrze oprócz seksu.Coraz trudniej mi czekać na coś co raczej się nie zmieni ,nasz kontakt intymny to tylko pocałunki a potem już tylko ruchy frykcyjne ,żadnych pieszczot piersi ,juz nie wspomnę o oralnych pieszczotach itp, wszelkie rozmowy kończą się z jego strony " postaram się" ale nic się nie zmienia.Kocham Go i dla mnie nie ma ograniczeń ,starałam się żeby był w siódmym niebie,po takim seksie potem stwierdzal ;ze było wspaniale" ,
teraz już sie przestałam starać ,nie mam sił żebrać o więcej ,nie czuje się kobietą !
Popadam w depresję po takim "kochaniu" ,myślę o rozstaniu
pomóżcie proszę zrozumieć mi to wszystko
a myślałaś o wizycie u seksuologa?
i czy np Ty starasz się rozpocząć grę wstępną? może seks oralny powinien wyjść najpierw z Twojej inicjatywy? pytałaś go dlaczego tak jest? bo może warto pytać dlaczego, a nie mówić tylko, że coś jest nie tak.
A jak dokładnie wyglądają Wasze rozmowy na ten temat?
porozmawiaj mialem kiedys problem ale udalo sie rozmowa z kobietami pomogla
Co najmniej kilka razy starałam się napisać coś do tego wątku bo temat jakoś szczególnie mnie poruszył. Nie mam tego typu doświadczeń nie mogę więc udzielać rad ale szczerze współczuję Marii. Seks nie jest najważniejszy ? jak mówią ci, których życie seksualne jest ubogie ? ale co najmniej bardzo ważny dla każdego opartego na uczuciu związku. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić bym mogła zaakceptować tylko i wyłącznie kopulację (to chyba najbardziej delikatne określenie tej czynności) bez ciepła, czułości, pieszczot. Bardzo trudno znaleźć choćby sugestie logicznego rozwiązania. Dlatego sądzę, że inicjatywa, seks oralny itd. to tylko szczegóły techniczne natomiast problem tkwi nieco głębiej, jest zdecydowanie delikatniejszy a jego rozwiązanie niestety bardzo trudne. Jak piszesz Mario, Twój partner jest kawalerem w wieku zaawansowanym (jak na kawalera) i najprawdopodobniej przyzwyczajony do ograniczania realizacji swoich potrzeb seksualnych do niezbędnego minimum. Traktuje więc seks jako sprawę wręcz fizjologiczną coś w rodzaju onanizowania się bez pośrednictwa ręki. A coś więcej? ? to być może przekracza jego pojmowanie seksu. Broń Boże nie dlatego by był ograniczony, ale dlatego, że tak ukształtowało go życie "w stanie wolnym". Osobiście widzę tylko jedno rozwiązanie: oparta na absolutnej szczerości rozmowa i jeżeli (to jest warunek konieczny) on wyrazi akceptację, pewna forma terapii oczywiście niezinstytucjonalizowanej, terapii prowadzonej przez Ciebie i partnera. Myślę, że zacząć należało by od okazywania sobie czułości, tak poza łóżkiem, od powrotu do młodzieńczej fascynacji ciałem bliskiej osoby nie kończącej się spółkowaniem. Wiem, że to jest bardzo trudne ale wykonalne dla pragnących tego osób. Trochę to zawiłe - a prościej chodzi o to, by pokazać, nauczyć, że pieszczoty bardzo często dostarczają zdecydowanie więcej przyjemności niż sama kopulacja. Mario szczerze współczuję Ci, jednak staram się zrozumieć też Twojego partnera. Naprawdę to wszystko jest wykonalne jeżeli obydwoje tego chcecie. Życzę powodzenia a jeżeli urodzi mi się jakiś pomysł z przyjemnością napiszę.
Jeszcze jedna uwaga. Wizyta u seksuologa być może była by pomocna jednak nie sądzę by Twój partner akceptował ten pomysł i na tyle się otworzył, by coś dotarło do niego (tu jest podejrzewam zasadniczy problem). To jest przecież ingerencja obcej osoby w jego poukładane kawalerskie jak do tej pory życie. Natomiast rozwiązanie "ostateczne" pewnie, że też jakieś tam ale "ostateczne". A o szczęście trzeba walczyć i nigdy nie jest za późno.
bardzo dziekuję za podpowiedzi -trochę pomogły mi zrozumieć mojego faceta.Nie pisałam nic bo nie miałam nic więcej do dodania ale ostatnio muszę przyznać ze coś się zmienia na lepsze-powoli ale jednak ! zaczyna mnie pieścić tzn dłużej głaskać Oczywiście rozmawiamy a jak żartobliwie zapytałam : czy zna instrukcję obsługi kobiety to usłyszałam:
tylko niektóre punkty mam nadzieję ze z czasem będzie coraz lepiej.
Ktoś się tu wypowiedział że mam duże potrzeby -nie zgadzam się ! Dla mnie ta sfera życia to coś o wiele więcej niż kopulowanie a jak już się kochać to tylko pięknie !
Wizyta u seksuologa oczywiście odpada.
pozdrawiam
Wizyta u seksuologa oczywiście odpada.
Dlaczego "oczywiście"?
Maria masz rację, że czułość i rozmowy są bardzo ważne. Zalezy jak długo się znacie. Są faceci, którzy nie potrafią się tak od razu otworzyć na subtelne czułości i trzeba im podpowiadać czego my oczekujemy.
Dla mnie ważne jest np. przytulanie po seksie i jeśli facet nie zgodził by sie na to byłabym bardzo rozczarowana.
Gratuluje Tobie że po przejsciach znalazłaś miłego faceta, a rozmowy o waszych wspólnych oczekiwaniach na pewno pomogą.
Pozdrawiam
Polecam pani wizytę u psychologa, myślę że to powinno rozwiązać problem.
Zdrada przez seks to troszkę przegięcie, przecież nie liczy się seks, on jest może i ważny, ale 100x ważniejsze jest uczucie miłości i więzi jakie was łączą, seks jest przyjemnością, a uczucie miłością - brakuje pani przyjemności i przez to chce pani zerwać z mężem, więc w takim przypadku jak najbardziej pożądana by była wizyta u psychologa.
Pozdrawiam