harmony11 ma rację.
Czasami jest tak, że kiedy jesteśmy zaabsorbowani jakimś przedsięwzięciem to ono staje się integralną częścią naszego życia. Teraz nie ma już zajęć i powstaje pytanie "Co dalej?".
Pozwól sobie (jeśli to finansowo możliwe) na odpoczynek. Studia musiały kosztować Cię wiele pracy i na pewno odbiło się to na kontaktach z córką. Niech dziecko odczuje, że "wróciłaś" - spędź trochę czasu w domu, zanim na dobre pochłonie Cię praca.
Ja też jestem przebojowa, a mam chwile zwątpienia, to chyba dotyka nas wszystkich.
Ba, w psychologii uważa się, że każdy człowiek przechodzi pewne kryzysy rozwojowe - punkty załamania w życiu, kiedy musi odpowiedzieć sobie na pytanie "Kim jestem i czego oczekuję?", a także nieuchronnie "Jak mogę to osiągnąć?". I... to właśnie wspaniałe, bo dzięki temu się rozwijamy.
Gdybyś nie przechodziła takich załamań to realizowałabyś "życiowy plan" punkt po punkcie, ale założę się, że na końcu tej drogi nie byłabyś szczęśliwa. Bo przecież trzydziestolatka może mieć inne potrzeby i marzenia niż dwudziestolatka, będzie źle, jeśli będzie szukać szczęścia w tym, co już jej nie satysfakcjonuje.
Co do córki - moja mama także rozpoczęła i ukończyła studia, kiedy byłam już na świecie. Mało tego, godziła to z pracą na pełen etat, więc siłą rzeczy niekiedy nie mogła mi poświęcić tyle czasu, ile niestudiujące mamy moim koleżankom. Jednak oceniając to z perspektywy czasu dała mi piękną lekcję tego, że można realizować marzenia na każdym etapie.
Dopilnuj, żeby rzadkie chwile z córką były jak najbardziej wartościowe i piękne. Dużo z nią rozmawiaj, kiedykolwiek jest to możliwe i pokaż, że niezależnie od wszystkiego będziesz przy niej, gdy będzie Cię potrzebowała.
Powodzenia